Mój fryzjer pojechał w Bieszczady więc zostałam age positive

age positive agepositive

 

Nie widziałam naturalnego koloru moich włosów od ponad dwudziestu lat i pewnie byłoby tak nadal gdyby mój fryzjer nie oznajmił, że rzuca wszystko i jedzie w Bieszczady. Początkowo chciałam szukać nowego fryzjera ale pojawiło się mnóstwo ale. Przede wszystkim jestem trochę jak Fox Moulder, nie ufam nikomu. Moje doświadczenie z fryzjerami jest różnorodne od okrzyku „ojej” przy ściąganiu folii z pasemek i nagłego uczucia lekkości na głowie po zachwyty. Przerobiłam fryzjera, którego usługa kosztowała więcej niż pełny bak w naszym samochodzie, a wpadł w histerię bo nie mógł znaleźć swojego ulubionego grzebienia do pasemek i gdyby go nie znalazł wyszłabym z kwitkiem. Kask na głowie, który miał być bobem, a lakieru go trzymającego nie mogłam rozpuścić, tak – rozpuścić bo zmyciem nazwać tego nie mogę, po dwóch myciach też przerobiłam. Kolorów miałam mnóstwo ale zawsze wracałam do blondu i tak też spędziłam ostatnie 10 lat.

Kolejne ale to koszty, które na ten moment są dla mnie za wysokie i kwestia pogarszania się stanu moich włosów przez ostatnie lata. Rozjaśnianie, nieregularna i chaotyczna pielęgnacja, nie najlepszy stan zdrowia zebrały swoje żniwo.

Analizując wszystko powyższe postanowiłam skończyć z farbowaniem i wrócić do naturalnego koloru. Jako że siwieć zaczęłam z okazji matury, a było to już jakiś czas temu, obecnie moje włosy w sporej części składają się z siwych pasm.

Pomyślałam sobie, że siwiejący mężczyźni to widok całkiem normalny, co więcej często są oni uważani za atrakcyjnych. Rzecz ma się zupełnie inaczej jeśli chodzi o kobiety. Przyjęło się, że kobiety z naturalnymi włosami są w porządku do momentu, kiedy nie zaczną siwieć. Wtedy włosy powinno się farbować. Siwizna u kobiet ciągle jest tematem kontrowersyjnym, mimo że nawet wielkie gwiazdy będące często wyznacznikiem tego co ”się robi” zaczęły się pojawiać z naturalnie siwymi włosami. Siwizna staje się modna i chyba pierwszy raz w życiu chcę być częścią tego owczego pędu za tym co modne. Wpisuję się tym samym w trend age positive i dobrze mi z tym bo całkowicie akceptuję to jak moje ciało zmienia się z wiekiem.

Żeby od razu zacząć z przytupem, ścięłam włosy najkrócej jak to dla mnie odpuszczalne. Jeszcze nie do końca się dogadałam z tą długością ale widzę potencjał. W planach częściowo realizowanych, a częściowo do wdrożenia mam wcierki, olejowanie i inne cuda ale o tym następnym razem. Zdam relację co stosuję i co działa, a co to wielki bulsziut.


Karola


Komentarze